Kantor i Łosiak oraz Fijałek i Bryl wygrywają na otwarcie

Tylko Grzegorz Fijałek i Michał Bryl wyszli zwycięsko z pierwszego meczu fazy grupowej. Dla Mariusza Prudla i Kacpra Kujawiaka oraz Macieja Rudola i Jakuba Szałankiewicza stawką meczów numer dwa będzie pozostanie w turnieju z powodu porażek na otwarcie zmagań.

Smedins/Samoilovs (Łotwa) – Prudel/Kujawiak (Polska) 2:1 (21:16, 13:21, 15:13)


Dla polskiej pary był to debiut w rywalizacji międzynarodowej przed polską publicznością. Jak na pierwszy mecz fazy grupowej doping przebiegał imponująco, bo równie głośno co polscy kibice, rywali dopingowali fani z Łotwy. Prudel i Kujawiak mierzyli się bowiem z najlepszą łotewską parą, która w Olsztynie broni tytułu sprzed roku – Janisem Smedinsem i Aleksandrsem Samoilovsem. Ostateczne wygrali Łotysze 2:1 (21:16, 13:21, 15:13).

Mecz zakończył się w tie-breaku, ale emocji nie brakowało od samego początku. Polacy zaczęli bardzo pewnie w spotkaniu z faworyzowanymi Łotyszami. Po udanych atakach Kacpra Kujawiaka prowadzili już 12:9 i od tego momentu coś się zacięło. Na siatce brylował Samoilovs, a dzieła dopełniał blokiem Smedins. Z kolei najmłodszy na boisku - 23-letni Kujawiak pod presją zaczął mylić się w ataku. Odzyskał jednak rezon w drugiej partii, w której od samego początku polski duet utrzymywał wysokie prowadzenie.

Tie-break to była walka punkt za punkt, a dopiero przy stanie 7:5 Łotysze uzyskali przewagę nad Polakami. Stratę atakami próbował nadrabiać Kujawiak, a do tego Prudel dobrze czytał zamiary rywali blokiem i biało-czerwoni doprowadzili do remisu 8:8. Później biało-czerwoni mieli problem z odbiorem zagrywki przeciwników, a ci dobrze radzili sobie w ataku i przy stanie 14:12 mieli pierwszą piłkę meczową. Tę obronili nasi zawodnicy po skutecznym ataku Kujawiaka, ale w kolejnej akcji w siatkę zaserwował Prudel. Stawką drugiego meczu z udziałem Polaków będzie – według nowego systemu rywalizacji - pozostanie w turnieju.

Fijałek/Bryl (Polska) – Seidl/Horst (Austria) 2:0 (21:18, 21:17)

Z pierwszego zwycięstwa męskiego duetu z Polski mogli cieszyć się kibice w Olsztynie po meczu Grzegorza Fijałka i Michała Bryla. Biało-czerwoni pokonali austriacki duet - Seidl/Horst w dwóch setach. Jedyny moment, kiedy Austriacy prowadzili z biało-czerwonymi w pierwszym secie to przy wyniku 9:8. Dzięki skutecznym atakom Michała Bryla nasza para skutecznie zbudowała przewagę, której przeciwnicy nie nadrobili. Druga odsłona przebiegała podobnie, a duet Seidl/Horst nadzieję na doprowadzenie do tie-breaka miał tylko przy prowadzeniu 6:4. Ostatecznie tylko dwie partie wystarczyły Fijałkowi i Brylowi do wygranej.

Stawką drugiego meczu grupowego będzie bezpośredni awans do drugiej rundy turnieju. Polacy zmierzą się z parą mistrzów olimpijskich - Brazylijczykami Alisonem i Bruno. To spotkanie w piątek. Fijałek i Bryl dobrze spisują się w tym sezonie dobrze, choć od niedawna razem występują. Trzykrotnie docierali do ćwierćfinałów zawodów World Tour. Na piątym miejscu kończyli w Gstaad, Moskwie i Fort Lauderdale.

Rudol/Szałankiewicz (Polska) - M. Grimalt/E. Grimalt (Chile) 0:2 (18:21, 20:22)

Maciej Rudol i Jakub Szałankiewicz to druga polska para, która w tym sezonie stała na podium zawodów z cyklu World Tour. Zajęli trzecie miejsce podczas kwietniowych zmagań w Xiamen, a później w Porec i Moskwie docierali do ćwierćfinałów. Żeby myśleć o pozostaniu turnieju w Olsztynie będą musieli wygrać jednak drugi mecz w grupie po porażce z chilijskim duetem braci Grimalt 0:2. W pierwszym secie wyrównana walka toczyła się tylko do stanu 13:13, a później rywale odskoczyli Polakom na trzy oczka i tej przewagi nie zdołali odrobić już nasi reprezentanci. Duże szanse na doprowadzenie do tie-breaka Rudol/Szałankiewicz mieli w drugim secie, dzięki dobrej dyspozycji tego pierwszego w bloku (15:13). Bracia Grimalt nie słabli jednak w ofensywie. Gorąco zrobiło się w końcówce drugiej partii, gdy Polacy wyrównali 20:20, ale dwa skuteczne bloki jednego z Chilijczyków zakończyły to spotkanie.

Kantor/Łosiak - George/Vitor Felipe (Brazylia) 2:1 (21:15, 23:25, 15:13)

Dla Piotra Kantora i Bartosza Łosiaka zmagania w Olsztynie mogą nie należeć do najłatwiejszych. Dlaczego? Na turniej w Polsce dotarli dzień przed jego rozpoczęciem po długiej podróży powrotnej z Long Beach, gdzie w weekend po raz czwarty w tym sezonie stanęli na podium. W zawodach Presidents Cup zajęli trzecie miejsce, więc kibice liczą że po medal sięgną także podczas FIVB Warmia Mazury World Tour Olsztyn. Pierwszy mecz zaczęli dobrze, bo od zwycięstwa 2:0 z brazylijską parą George/Vitor Felipe. Chociaż Canarinhos słyną z mocnych duetów, to rywale Polaków nie mieli za wiele okazji do gry w tym sezonie. Wystąpili w czterech meczach z cyklu World Tour, z czego aż trzech kończyli na fazie country quota, czyli nie wywalczyli nawet miejsca w kwalifikacjach do turnieju głównego.

Jet lag i zmęczenie podróżą nie przeszkodziły jednak Kantorowi i Łosiakowi w odniesieniu pierwszego zwycięstwa w olsztyńskim turnieju. W pierwszym secie zdobyli sześć oczek więcej niż rywale, których Kantor często zatrzymywał blokiem. Obaj Polacy nie wstrzymywali także rąk w ofensywie. Bardziej wyrównana walka toczyła się w drugiej odsłonie. Kiedy tylko Canarinhos doprowadzali do remisu, biało-czerwoni znów odskakiwali na dwa punkty. Przy stanie 16:15 dla naszych w drugiej odsłonie grę wznowiono, bo potrzebna była przerwa medyczna. Niepewny swojego występu był bowiem George, który z zabandażowanym lewym kolanem powrócił jednak do gry i już w pierwszej akcji skończył atak na wagę remisu 16:16. Nerwowo zrobiło się w końcówce, w której toczyła się walka na przewagi. Polacy początkowo nie wykorzystali trzech piłek meczowych, a po zepsutym ataku Łosiaka to rywale mieli pierwszego setballa (22:23). Do tie-breaka Brazylijczycy doprowadzili przy drugiej piłce setowej, gdy został zablokowany atak Łosiaka. W decydującej partii Canarinhos mieli jednak niewiele do powiedzenia, a Polacy wrzucili piąty bieg. Zwłaszcza, gdy po atomowym ataku Kantora na 14:9 rywale jedyne, co mogli zrobić to z pokorą przyjąć ten potężny cios. Polski duet wykorzystał dopiero piątą piłkę meczową, bo Brazylijczycy nie zamierzali odpuszczać. Ostatecznie nasi zawodnicy wygrali w tie-breaku 15:13.

Źródło: pzps.pl